Gdy byłam małą dziewczynką, godzinami siedziałam w kuchni z mamą. Ja rysowałam albo układałam klocki lego, a ona szyła. Sukienki, spódnice, spodnie - wszystko spod igły. Ale biblia wszystkich krawcowych-amatorek tamtych czasów, czyli magazyn Burda, dla mnie zawsze skrywał wiele innych sekretów. Kiedyś, przed świętami, w Burdzie pojawiły się przepisy na ciasteczka i pralinki. Pamiętam jak dziś, gdy namawiałam mamę do wypróbowania tych przepisów. Były ciasteczka z szafranem, wyglądające jak słońce, były migdałowe, ale i waniliowe śnieżynki. Od wtedy, co roku piekę waniliowe śnieżynki, które skradły serca wszystkich, których nimi częstowałam. Pora na Was :)
Składniki
- 250g mąki ziemniaczanej
- 120g mąki pszennej
- 100g cukru pudru
- 200g prawdziwego masła
- opakowanie cukru waniliowego lub łyżeczka ekstraktu
1. Wszystkie suche składniki wsypać do miski, dołożyć do tego zimne
masło - może być z lodówki pokrojone w kostkę lub z zamrażarki
starte na grubych oczkach tarki. Siekamy nożem, aż ciasto
praktycznie się połączy. Jeśli trzeba, krotko wyrabiamy ręką.
2. Gotową masę dzielimy na kilka części - z każdej części formujemy
wałeczek i układamy na deseczce lub w podłużnym plastikowym
pojemniku. Wszystkie kawałki formujemy w wałeczki w ten sam sposób
(nie muszą być wyjątkowo kształtne, chodzi tylko o schłodzenie ich w
lodówce). Chłodzimy przez 40 minut.
3. Wyjmujemy po jednym wałeczku i kroimy go na plastry o grubości około
0.5 cm. Z każdego plasterka formujemy kuleczkę. Ma być mniej więcej
średnicy 1,5 cm. Oczywiście mogą być trochę mniejsze, odrobinę
większe, ale nie za bardzo, bo inaczej nierówno się upieką. Kulki
układamy obok siebie, z niewielkimi odstępami na blasze wyłożonej
papierem do pieczenia.
Pieczemy około 25 minut w 165 topniach. Ciasteczka trochę zmienią
kształt w pieczeniu, ale ciasto nie może być zbyt miękkie lub
tłuste, bo się rozpłyną. Z tej proporcji powinny wyjść just perfect
:)
Ciasteczka po upieczeniu mają mieć jasny, kremowy odcień. Nie mają
być brązowe. Są kruche, więc delikatnie wyjmujemy je z blachy.
Posypujemy odrobiną pudru i można zajadać :)