czwartek, 7 lipca 2011

Słodko-kwaśna potrawka

Lubię wszystko, co duszone, kolorowe a do tego smaczne. Tymi słowami spokojnie można opisać słodko-kwaśną potrawkę mojej mamy. Można zrobić ją na bazie właściwie każdego mięsa, choć mnie do słodko-kwaśnych składników najbardziej pasuje mięso czerwone. Z nim nie jest jednak tak lekko jak z kurczakiem - musi być naprawdę chude, a aby osiągnąć taki stan trzeba się czasem nieźle napracować. Do potrawki ze zdjęcia użyłam karkówki - mięsa z natury dość niedoskonałego, bo najlepiej nadaje się na kotlety mielone, a nie na mięso w kawałkach. Musiałam je więc porządnie pookrawać z przerastających je kawałków tłuszczu. Oczywiście, amatorzy mięsa nie będą mieli problemu z tłustszymi kawałkami, jednak takim wrażliwcom jak ja tłusty kawałek bardzo psuje apetyt. Jest inny sposób :) Można kupić chudszą szynkę, albo wspaniałą polędwicę - kosztowne, ale jaka oszczędność czasu! Na koniec mięso kroimy w cienkie paski.

0,5 kg obranego mięsa z karkówki (czyli wyjściowo prawie kilogram)
lub 0.5 kg polędwicy lub szynki
1 czerwona papryka
1 kalafior
10 małych marchewek
świeży seler z nacią
1 puszka ananasa
ewentualnie czarne oliwki
przyprawy do mięsa: odrobina czerwonej przyprawy, np. papryki, przyprawy do mięsa po węgiersku, ocet ryżowy, 5 ziaren ziela angielskiego, 3 ziarna jałowca, 3 listki laurowe. Smak wzbogaci dodanie 50 ml soku z pigwy lub innego domowego słodko-kwaśnego soku.


To składniki na danie ze zdjęcia. Zależnie od sezonu i od tego, co jest w lodówce, czasem dodajemy więcej papryk, można spokojnie dodać cukinię, bakłażan, kabaczek. Pomidory raczej nie, ale wszystko według uznania do podstawowych warzyw. Ważne jest, żeby proporcja warzyw do mięsa była taka, jak w podanym przepisie, inaczej paski mięsa znikną w warzywnym gąszczu :)

  1. Mięso okrawamy z tłuszczu (jeśli taki jest) i kroimy w cienkie paski. Solimy, pieprzymy, dodajemy odrobinę papryki lub przyprawy po węgiersku i wrzucamy na rozgrzany olej. Dobra będzie tu duża, koniecznie głęboka patelnia. Mięso już na patelni skrapiamy octem ryżowym. To sposób znany z kuchni chińskiej - jeśli do czerwonego mięsa dodamy łyżkę wódki lub octu ryżowego, to szybko się usmaży, nie stanie się gumowate, a za to kruche po usmażeniu.
  2. Gdy mięso lekko się podsmaży i wydzielą się z niego soki, po około 10 minutach dorzucamy pokrojone warzywa. Najpierw najtwardsze warzywa - marchew i seler, pokrojone w sporą kostkę lub kawałki, po 1o minutach papryka, pokrojona w sporą kostkę, a po kolejnych 10 minutach kalafior. Listki selera można dodać na sam koniec, bo gotują się bardzo krótko.
  3. W międzyczasie kroimy ananasa z puszki na kawałki. Dodajemy go po dziesięciu minutach gotowania warzyw i mięsa, a całość zalewamy sokiem z ananasa z puszki. Głęboka patelnia powinna tym samym być prawie pełna. Jeśli na którymś etapie warzywa przestają się mieścić, po prostu przekładamy wszystko do dużego garnka.
  4. Danie powinno być gotowe maksymalnie po 10 minutach od dolania soku. Sprawdzamy twardość marchewki, bo gotuje się najdłużej. Jeśli jest przyjemnie krucha, starczy tego gotowania :)
Podajemy z ryżem, najlepiej parboiled. Dla mnie takie danie to prawdziwa uczta, lekko, smacznie, dużo zdrowych i przede wszystkim ugotowanych warzyw, a to dla IBS-ki bardzo ważna rzecz :)
Smacznego!

wtorek, 5 lipca 2011

Krem bardzo! pomidorowy

Krem bardzo! pomidorowy to oczywiście alter ego pomidorówki. Jeśli będzie waszym jedynym daniem, postarajcie się, aby miał w sobie sporo wartości - nie olej, a oliwę z oliwek, a przede wszystkim pomidory w każdej postaci dla urozmaicenia smaku :)
Najlepiej robić ten krem w sezonie pomidorowym - najpyszniejszy byłby z mięsistych pomidorów malinowych. Ja robiłam zupełnie niedawno i próbowałam odnaleźć w nim różne pomidorowe aromaty - dlatego są w nim i pomidory suszone, i całe długie pomidory z puszki. To, czego w nim nie znajdziecie, to koncentrat lub przecier pomidorowy niedomowej roboty.
Na krem bardzo! pomidorowy potrzebne będą:
      pomidory z puszki (ja użyłam całych podłużnych)
      5 pomidorów suszonych
      2 żółte pomidorki
      2 małe lub 1 większy pomidor malinowy
      cebula dymka
      2 łyżki oliwy z oliwek
      3 ząbki czosnku
Gotowanie kremu to zawsze dobra okazja, żeby przemycić do obiadu wartościowe składniki. Co prawda nie mogę zjeść surowego (przepysznego) pomidora, ale już zmiksowany i podgotowany - tak!

  1. Najpierw kroimy drobno dymkę bez szczypiorku i czosnek. Osobno, pamiętając o tym, że czosnek rumieni się szybciej niż cebula, a (jak twierdzi moja babcia) przypalony czosnek jest gorzki. Na gorącą oliwę na patelni lub od razu w garnku wrzucamy cebulkę, po minucie czosnek. Powinny się zmiękczyć, w końcu dusić się będą jeszcze z pomidorami. 
  2. Kroimy suszone pomidory na podłużne kawałki i dorzucamy do cebuli i czosnku. W tym momencie w kuchni zacznie się unosić baaardzo smakowity zapach...
  3. Świeże pomidory kroimy na kawałki - ich rozmiar nie ma zbyt wielkiego znaczenia, ostatecznie wszystko zostanie zmiksowane. Jeśli zaczęliśmy od patelni, to mieszankę smażącą się na niej przerzucamy do garnka i na wierzch wrzucamy pomidory. Następnie zalewamy je chochlą lub dwiema bulionu. Pomidory z bulionem mogą poddusić się około pięciu minut. 
  4. Otwieramy puszkę z całymi pomidorami. Wolę całe, niż pokrojone, ponieważ mam nieodparte wrażenie, że jeśli coś już jest pokrojone, to do końca nie mamy pewności, jakie było przed pokrojeniem...  Gdy wszystko w garnku lekko się poddusi, dodajemy pomidory z puszki. Wszystko mieszamy i pozwalamy zabulgotać.
  5. Doprawiamy wstępnie, odrobiną soli i pieprzu lub pieprzu cytrynowego. Fani bazylii mogą dorzucić ją do cebulki na etapie jej podsmażania.
  6. Krem nie musi długo się gotować, wystarczy by świeże pomidory zmiękły. Ale nie muszą się rozpadać. Gdy uznamy, że jest gotowy (w moim przypadku to około 5 minut), zdejmujemy z ognia i dajemy mu kilka minut na odtajanie. Mój blender świetnie miksuje na gorąco, ale nie ręczę za wszystkie. Ja prawie od razu wkładam go do garnka i miksuję pomidory z resztą dodatków na gładką masę. Teraz próbuję - czuć przede wszystkim mieszankę pomidorów świeżych i suszonych, to one w końcu nadają zupie wyjątkowy aromat. Teraz można doprawić krem według uznania. Nie ryzykowałabym z oregano, obawiam się, że zdominowałoby smak pomidorów i wszystko przypominałoby pizzę. Ale świeża bazylia, zioła prowansalskie, a najlepiej po prostu sól i pieprz. Do smaku.

Krem gotowy. Wystarczy przelać go do miseczek i podawać. Ach, jeszcze odrobina śmietanki do każdej miseczki i gotowe :) Krem bardzo! pomidorowy!

Krem z ...

Zupy-krem zostały chyba stworzone z myślą o osobach z IBS, w końcu mogą być mocno sycące, a, z drugiej strony, na tyle "przemielone", że strawi je każdy bez trudności . Poza tym, mogą być naprawdę przepyszne, a stanowią przyjemną alternatywę dla polskich (swoją drogą niezastąpionych!) zup. Jeżeli krem będzie waszym głównym posiłkiem, postarajcie się, żeby miał sporo wartości - prawdziwe warzywa i zioła, a nie z torebki, niewiele mąki do zagęszczenia, raczej zamiast niej po prostu miąższ warzyw, oliwa z oliwek zamiast oleju.

Podstawę każdego kremu stanowi bulion. Do wyboru - z kurczaka, lub z samych warzyw. Ja dopiero zabierając sięza gotowanie pierwszego z moim życiu kremu z dynii przekonałam się, że wystarczą same warzywa - marchew, seler i pietruszka, aby przyrządzić bardzo aromatyczny bulion. W zapachu jest on nawet intensywniejszy od tego z kurczaka. Bulion z kostki to opcja dla wyjątkowo zabieganych, ale niestety, nie jest to to samo, ciągnie się za nim zapach wzmacniaczy smaku, przede wszystkim glutaminianu, który dla IBS-ów zbyt korzystny nie jest. Lepiej go unikać.

Na bulion przydadzą się:
2 małe marchewki lub jedna duża
1 spora pietruszka (korzeń)
1 spory seler
liść laurowy
kilka ziaren ziela angielskiego
drób (dla wersji z kurczakiem) - do wyboru: jeśli ma być leciutki, to 1 pierś, jeśli możecie sobie pozwolić na więcej tłuszczu, to niezbyt duże udko. Co do tłuszczu - osoby z IBS powinny unikać go w płynnej postaci. Niestety, jeśli zjemy trochę niepłynnego masła i popijemy ciepłą herbatą, to w żołądku i tak się rozpuści.  Dlatego dla tych wszystkich najlepszy bulion to taki, w którym nie pływają żadne oka :(


Wszystko to razem wrzucamy do garnka z wodą. Te proporcje odpowiadają garnkowi średniej wielkości - maksymalnie dwa litry wody. Zresztą, jeśli wody będzie mniej, to znaczy tyle by przykryć warzywa, bulion będzie po prostu bardziej "zagęszczony", a tym samym intensywny. Nie zaszkodzi.

Bulion będzie gotowy po około pół godzinie. Można go wykorzystać od razu, zamknąć w słoiku, dowolnie. Wyjdą z niego pyszne zupy-krem :)