środa, 6 czerwca 2012

Nalewka i syrop z kwiatów bzu

Z notatnika mamy:
 




Koniec maja i początek czerwca to pora na bzowe zbiory. 
Bez zrywamy koniecznie w słoneczny dzień, w południe, bardzo ostrożnie, by nie uronić cennych pyłków kwiatowych. 
W domu odcinamy starannie wszystkie zielone części baldachów, bo to one nadają gorzki posmak naszemu syropowi. Nie zrywamy przekwitających kwiatostanów, bo mogą zawierać toksyczne składniki. 

Potrzebujemy na każde 50-70 baldachów 1l wody, 700g cukru, 1 cytrynę i 300g spirytusu. Ja nie dodaję żadnych innych składników, bo nie chcę zepsuć naturalnego smaku i koloru bzu. Uwierzcie,kiedy skosztujecie, sami też docenicie.  
W słoju układamy na przemian kwiatuszki i cytrynę i zalewamy letnim syropem zrobionym z wrzącej wody i cukru, przykrywamy gazą lub papierem i odstawiamy w słoneczne miejsce na 8-10 dni, codziennie potrząsając. Ja jestem typem smakosza i nie mogę sobie odmówić codziennego rytuału próbowania intensywności syropu, kontrolując równocześnie, czy nie zaczyna się fermentacja. W takich okolicznościach skracam leżakowanie, przecedzam przez gęste sito, mieszam ze spirytusem i tak powstaje pyszna i zdrowa nalewka. Odstawiam na trzy tygodnie bez mieszania, potem ponownie zlewam, tak by nie było osadu. 
dzieciom nalewki nie podaję i dla tego przygotowuję tez z części syrop. W tym celu sok po odcedzeniu doprowadzam do wrzenia, potem zamykam w butelkach i odstawiam do przestudzenia odwrócone do góry dnem. Teraz już rodzinne maluszki mają swój syropek na wszelkie okoliczności, który nie wymaga przechowywania w lodówce. 
 
 
Nalewkę i syrop z bzu czarnego stosuję w przeziębieniach i innych chorobach, przy których występuje gorączka. Zimą profilaktycznie, ze smakiem i dla zdrowotności. Ze względu na swoje działanie moczopędne bez zalecany jest jako środek wspomagający leczenie zakażeń dróg moczowych. Nalewka dobrze też robi na migreny i stany osłabienia.

2 komentarze:

  1. Nigdy nie piłam takiej nalewki, a jak czytam samo zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie kiedyś poczęstowała przyjaciółka i pamiętam ten niezwykły smak. Lata minęły a wciąż go pamiętam. Wczoraj na spacerze z psem widziałam kwitnący bez przy lesie... Jutro dzień wolny od pracy i zamierzam zgodnie z Twoimi precyzyjnymi wskazówkami wziąć się do zbiorów. Piękne zdjęcia rozwiewają wszelakie wątpliwości. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń